Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Huta Warszawa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Huta Warszawa. Pokaż wszystkie posty

18 września 2008

Nowa walcownia warszawskiej huty

Lech Wałęsa najadł się strachu, a arcybiskup Gocłowski przeszedł próbę ognia. ArcelorMittal z rozmachem otworzył nową walcownię na terenie warszawskiej huty.

O inwestycji światowego potentata na warszawskich Bielanach wspominałem kilka dni temu, gdy Ewa Karpińska, rzecznik polskiego oddziału ArcelorMittal zapowiedziała, że firma będzie protestować przeciwko proponowanym przez miasto zmianom w studium zagospodarowania.

Chodzi o zmianę przeznaczenia terenów huty i działek w jej bezpośrednim otoczeniu z przemysłowych na mieszkaniowo-usługowe. Miejskie biuro architektury chce je wprowadzić na wiosek firmy Pirelli Pekao Real Estate, polskiego oddziału włoskiej firmy deweloperskiej Pirelli RE. Na wczorajszym posiedzeniu miejskiej komisji ładu przestrzennego okazało się jednak, że sprawa budzi spore kontrowersje.

Hutniczy koncern jest tym pomysłom przeciwny ze zrozumiałych względów - usunięcie przemysłu ze studium w praktyce uniemożliwiłoby jakiekolwiek inwestycje na terenie huty. Tymczasem firma zapowiada, że obchodząca właśnie swoje półwiecze huta jeszcze długo będzie dominować w krajobrazie Bielan. Rynek deweloperski interesuję zaś koncern o tyle, o ile odbiera od niego zamówione pręty zbrojeniowe, których nowa linia produkcyjna może wyprodukować 650 tysięcy ton rocznie.

- Jesteśmy producentami stali, a nie deweloperami. Nieruchomości nas nie interesują, zamierzamy dalej robić swoje w tym miejscu - zapewnił Gonzalo Urquijo z zarządu grupy ArcelorMittal. - Bliskość miasta to zawsze wyzwanie dla zakładu takiego jak nasz, ale to dla nas nie nowość. Mamy doświadczenia w takich sytuacjach i zawsze staramy się być partnerami dla lokalnej społeczności - dodał.

A prezes polskiego oddziału ArcelorMittal Henryk Hulin uzupełnił: - Oczywiście docierają do nas wiadomości o planach miasta. Jesteśmy zdziwieni, że władze stolicy słuchają głosów jednej firmy, a z nami nie chcą się nawet spotkać, ale mamy nadzieję, że to się zmieni.

Całe wydarzenie rozpoczęło się w miejscu symbolicznym. Tam, gdzie w 1980 roku, na prośbę strajkującej załogi Huty Warszawa, ksiądz Jerzy Popiełuszko odprawiał msze. Poświęcono krzyż upamiętniający to wydarzenie, a zaraz potem arcybiskup Gocłowski poświęcił także walcownię. Potem, w ustawionym przy bramie huty namiocie, odbyła się konferencja prasowa. Gościem honorowym był Lech Wałęsa. Na telebimie puszczono film z jego przemówieniem ze strajków. - Było się kiedyś młodym, kurcze… - zaczął prezydent. Podkreślił, że cieszą go zmiany w polskich zakładach i to, że ich udziałem jest postęp techniczny, dodał jednak, że nie wolno zapominać o robotniku, którego technika zastępuje i wypiera. - Znów przychodzi mi powiedzieć, że jestem za a nawet przeciw. Myślałem, że huta i wiele innych zakładów, będzie nie do uratowania. Na szczęście się pomyliłem. I dobrze, bo to dowodzi, że warto było zrobić te zmiany, których dokonaliśmy - ocenił Wałęsa.

Chwilę później właśnie prezydent wraz z szefami koncernu nacisnęli symboliczny przycisk uruchamiający nową walcownię. Rozległa się głośna muzyka, prezydent podskoczył wyraźnie wystraszony, a za jego plecami rozsunęła się ściana. Odsłoniło się przejście wyłożone diodowymi ekranami, których migotanie przypominało ogień w hutniczym piecu. - Zapraszam na próbę ognia - zachęcał konferansjer. Cóż było robić - nawet przedstawiciele kościoła poddali się oczyszczającej mocy płomieni, a fotoreporterzy mieli swoją szansę na coś więcej, niż zwykła fotka z konferencji.

Spore wrażenie zrobiła też sama walcownia. Przede wszystkim skalą i tym, że zupełnie nowa hala, gdzie nic nie zdążyło się jeszcze zabrudzić, wygląda bardziej jak wielka, kolorowa diorama z kolejki piko. Wyposażeni w odblaskowe kamizelki - które na sutannach księży wyglądały dość śmiesznie; czyżby nowa kolorystyka szat liturgicznych? - kaski, gogle i zatyczki w uszach mogliśmy wcześniej przez chwilę się jej przyjrzeć. Do właściwiej wycieczki po całej linii produkcyjnej w końcu nie dotrwałem, ale i bez tego muszę powiedzieć, że instalacja jest imponująca.

Dla mnie była to dodatkowa atrakcja - cztery lata temu byłem świadkiem spektakularnego wysadzenia kominów starej części huty, która została rozebrana właśnie pod otwartą wczoraj walcownię. Opisywałem to na łamach "Gazety Stołecznej", która niedawno wygrzebała nawet z archiwum jedno zdjęcie z tamtego materiału z moim podpisem, zupełnie dziś niejasnym :) Mogę więc powiedzieć, że śledziłem inwestycję od początku do końca.

Przebieg uroczystości niósł ze sobą czytelny komunikat - był demonstracją siły i mocnych związków metalurgicznego giganta z polskim establishmentem. W tłumie gości można było spotkać zarówno przedstawicieli administracji rządowej, jak i samorządu. Ci ostatni w kuluarach nieoficjalnie potwierdzali, że jeszcze kilka miesięcy temu ArcelorMittal nie wykluczał likwidacji warszawskiej w huty w przeciągu dekady. Dziś koncern zapowiada, że wspólnie z nim huta dobije do setnych urodzin.

Włoski deweloper wie jednak swoje: - Prowadzimy rozmowy z urzędem miasta na temat zmian w studium zagospodarowania terenów byłej Huty Lucchini. Uważamy, że zakupione tereny doskonale nadają się, jako lokalizacja projektowanej dzielnicy mieszkaniowej. Bogate doświadczenie Pirelli Real Estate w zakresie tworzenia tego typu inwestycji wskazuje, że prawidłowe zidentyfikowanie i zaprojektowanie stref buforowych pozwala na koegzystowanie i rozwój terenów nieprzemysłowych i przemysłowych - czytamy w kolejnym komunikacie prasowym przysłanym przez Pirelli RE.

Inni na ten sam temat:

Zdjęcie walcowni autorstwa Jędrzeja Sokołowskiego pochodzi z materiałów prasowych ArcelorMittal. Pozostałe, robione komórką, to moje nędzne próby.

10 września 2008

Bój w hucie

Lada dzień Bielany staną się areną międzynarodowego konfliktu interesów. Właściciel warszawskiej huty nie chce, by w sąsiedztwie powstały mieszkania. Zamierza blokować zmiany w studium zagospodarowania przestrzennego planowane przez ratusz. Tymczasem działki są już w rękach dewelopera, który chce tu zbudować domy dla 100 tysięcy ludzi.

Stronami w sporze są dwa międzynarodowe koncerny. Włosi z Pirelli Real Estate kupili w czerwcu tego roku 93,5 hektara terenów w sąsiedztwie huty i zapowiedzieli kolejne transakcje; łącznie nawet 300 ha. W ciągu 15 lat chcą zbudować nową dzielnicę mieszkaniową, porównywalną z Miasteczkiem Wilanów. Tylko w pierwszym etapie powstać ma 8400 mieszkań. Pomysł nie podoba się jednak właścicielowi zakładu, światowemu potentatowi metalurgicznemu, firmie ArcelorMittal.

Początkowo wszystko wskazywało, że to właśnie ArcelorMittal dogadywał się z Pirelli. Dopiero, gdy transakcja stała się faktem, wyszło na jaw, że ziemię kupiono od rodziny i firmy Lucchini. Byli właściciele warszawskiej huty sprzedali ją w 2005 roku, ale zachowali grunty sąsiedztwie. Bardzo sprytnie, biorąc pod uwagę fakt, że chodzi o setki hektarów położonych dwa kroki od końcowej stacji pierwszej linii metra. Drugiej takiej rezerwy w Warszawie nie ma.

Na zlecenie Pirelli wstępny projekt zagospodarowania tego terenu opracował prof. Stefan Kuryłowicz z zespołem. Deweloper złożył go w ratuszu w formie projektu planu miejscowego. Nie jest to nowa praktyka - w ten sam sposób postąpił Prokom, dla którego Guy Perry zaplanował Miasteczko Wilanów. Wspominam o tym głównie dlatego, by przypomnieć, co może się stać między planowaniem a realizacją. Sam Perry ma na ten temat dość ostrą opinię. Tym razem sytuacja jest jednak trochę inna - plany Pirelli są niezgodne ze studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego Warszawy, które przewiduje na tym terenie tylko działalność usługowo-przemysłową. Zmian w tym dokumencie dokonać może Rada Warszawy, na wniosek władz miasta.

Taki wniosek trafił do rady z miejskiego biura architektury pod koniec sierpnia, ale został wycofany do poprawy. Wiadomo, że zawiera listę około 30 poprawek, wśród nich także te sugerowane przez włoskiego dewelopera. Osobiście zgadzam się z urbanistami, którzy mówią, że ciężki przemysł w granicach Warszawy nie ma przyszłości i prędzej czy później huta musi ustąpić normalnej miejskiej tkance. Zdawało się, że i władze Warszawy podzielają ten tok myślenia.

Teraz wszystko staje pod znakiem zapytania - dowiedziałem się właśnie, że ArcelorMittal zamierza oprotestować zmianę w studium.

- Złożyliśmy wniosek do planu. Domagamy się utrzymania obecnego przeznaczenia terenu Huty oraz terenów z nią sąsiadujących na działalność produkcyjno usługową - poinformowała TVN Warszawa Ewa Karpińska, rzecznik ArcelorMittal Warszawa. Jej zdaniem pomysł budowy osiedla w sąsiedztwie zakładu jest absurdalny. - Huta ograniczyła w ostatnich latach oddziaływanie na środowisko. Zakład zmniejszył emisję pyłów o 89,3%, a emisję gazów o 63,4% - zachwala, ale od razu dodaje: - Wielki zakład przemysłu ciężkiego nie jest wymarzonym sąsiadem "przez ścianę". Chociażby dlatego, że trzeba do niego dostarczyć drogą kolejową i za pomocą ciężarówek przynajmniej 700 tysięcy ton złomu rocznie i wywieźć - głównie TIR-ami - 600 tysięcy ton wyrobów gotowych.

Liczby robią wrażenie, a mogą jeszcze wzrosnąć, bo zakład uruchomił właśnie nową walcownię, która może dostarczyć nawet 650 tysięcy ton stali rocznie. Nie oszukujmy się jednak - to nie z troski o warszawiaków koncern zamierza bawić się w prawną przepychankę z deweloperem i miastem. Dla właścicieli huty sąsiedztwo dzielnicy zamieszkiwanej nawet przez sto tysięcy ludzi to potencjalne zarzewie konfliktów, a zmiana w studium to pierwszy krok ku likwidacji zakładu. Nic więc dziwnego, że próbują powstrzymać inwestycję i przychylnych jej urzędników (ratusz nie wykluczył nawet przedłużenia pierwszej linii metra do terenów zabudowanych przez Pirelli).

Co na to deweloper? - Pirelli Pekao Real Estate nie ma w zwyczaju odnosić się do nieoficjalnych informacji bądź spekulacji. Firma prowadzi obecnie rozmowy z Urzędem Miasta na temat zmian w studium zagospodarowania terenów byłej Huty Lucchini - czytamy w komunikacie przysłanym do redakcji TVN Warszawa.

Warto dodać, że usunięcie strefy przemysłowej ze studium nie oznacza jeszcze likwidacji huty. Oznacza jednak, że nie będzie jej można rozbudować ani zmodernizować. Dla zakładu to wyrok powolnej śmierci. Z perspektywy większości warszawiaków, którzy nie pracują w przemyśle hutniczym, to żadna strata.

Ale dla miasta to ogromne wyzwanie - jak znaleźć równowagę między interesem mieszkańców, dewelopera i zakładu przemysłowego? To, że ten problem się pojawi było jasne, gdy tylko Pirelli potwierdziło, zakup działki. Także dla urzędników, którzy o zamiarach Włochów wiedzieli znacznie wcześniej. Już wtedy ArcelorMittal zapowiadał, że huty zamykać nie zamierza, a mimo to inni zaangażowani w sprawę między wierszami sugerowali, że prowadzą rozmowy z właścicielem huty, które wskazują, że to jednak jest możliwe. Decyzja o oprotestowaniu propozycji zmian w studium sugeruje, że albo nie było żadnych rozmów, albo też do niczego nie doprowadziły.

Zdjęcie satelitarne pochodzi z Google Maps, pozostałe ilustracje z materiałów prasowych Pirelli Pekao Real Estate.

Zwykle nie zamieszczam na blogu materiałów newsowych - to moja praca. Mam jednak dwa powody, by zrobić wyjątek. Po pierwsze, chwilowo nie mam gdzie opublikować newsa. A po drugie chodzi o temat, którego pilnuję od samego początku, tj. od maja 2007 roku, kiedy wspólnie z Radkiem Góreckim z dziennikowych "Nieruchomości" dowiedzieliśmy się o planach włoskiego koncernu.


Co do tytułu... sorry... musiałem ;)

©
Jeśli chcesz wykorzystać jakiś materiał z tej strony, pamiętaj o podaniu źródła.
--
Obrazek Małego Powstańca na deskorolce autorstwa Jerzego Woszczyńskiego wykorzystałem dzięki uprzejmości autora.
--
Szablon: Denim by Darren Delaye.