02 lipca 2007

Polska wygrała z Brazylią!

Z założenia nie jest to blog o piłce nożnej - są inni, którzy znają się na niej lepiej ode mnie i sprawniej wyszukują bramki w YouTube. Ale coś takiego nie zdarza się często - Polacy pokonali Brazylię w piłce nożnej w finałach mistrzostw świata! I wcale nie umniejsza tego sukcesu fakt, że zrobiła to reprezentacja do lat 20. I to po jakim golu!



Cieszę się podwójnie, bo kilka dni temu pisałem w mailu do kolegów o tym, że młodzi Polacy trenujący w takich klubach, jak Real Madryt, niechby i w rezerwach drugiej drużyny, nauczą się tam więcej, niż gdziekolwiek indziej i za parę lat, kto wie, może będą umieć biegać po boisku widząc jednocześnie, co się na nim dzieje? Może na Euro 2012?

A propos Euro - "Życie Warszawy" donosi dziś, że coraz mniej Polaków wierzy, że uda się zorganizować tę imprezę, NIK w raporcie twierdzi, że inwestycje sportowe w Polsce są realizowane w sposób urągający wszelkim normom, a w piątek CBA aresztowało szefa Centralnego Ośrodka Sportu w Warszawie. Jeszcze nie napiszę "a nie mówiłem?", bo naprawdę żadna to satysfakcja, ale widzę, że koniec marzeń jest coraz bliżej.

PS: Teraz czekamy na to, żeby siatkarze dali pretekst do napisania notki pod taki samym tytułem :)

6 komentarzy:

  1. co do "ps": niech żywi nie tracą nadziei.
    a co do euro- niech żywi tym bardziej nie tracą nadziei, bo najgorsze co się może przytrafić polakom, to właśnie jej brak i wieczne maruderstwo ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardziej wierzę w to, że Polacy wygrają z Brazylią w siatkę, niż w to, że uda się z Euro. I to nie jest "maruderstwo" ani polskie narzekanie. To jest realizm poparty codziennymi kontaktami z administracją lokalną i centralną. Ich niemoc jest porażająca, póki co naprawdę nie zrobiono właściwie nic.

    Ale obym się mylił, oczywiście...

    OdpowiedzUsuń
  3. ale w ogóle wyobrażasz sobie co by sie stało, gdybyśmy nie zdołali się przygotować?! to jest po prostu niemożliwe. organizatorzy odwolaja impreze? poza tym wierze mocno w to, ze polacy nie zniosą taaakiej porażki, bo nie leży to w ich naturze. kilka lat temu grekom też nie wierzyli, że się przygotują do igrzysk w atenach i faktycznie na ostatnią chwilę jeszcze konczyli malowanie stadionów. jednak mimo ze nie z wszystkim zdążyli, to co? igrzyska sie odbyły :) więc tak czy siak, euro sie odbędzie. może nie bedzie wszystkich dróg, ale impreza się odbędzie! oby :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oczywiście, że to jest możliwe. Za rok przyjedzie tu człowiek z UEFA, zobaczy, że wszystko jest w ciemnej dupie i powie: Włosi, ratujcie, wy przynajmniej macie stadiony. A jak nie Włosi, to Anglia, która taką imprezę może wciągnąć w kalendarz swoich rozgrywek z dnia na dzień... Myślisz, że ktoś będzie się liczył z naszymi sentymentami? zobaczą, że nic nie zrobiono i się stąd z hukiem zawiną...

    OdpowiedzUsuń
  5. a, no chyba, że tak :) ale w sumie wyrażając zgodę na euro w Polsce, UEFA musiała doskonale wiedzieć, że u nas jeszcze NIE MA stadionów, prawda? I czy w ogóle da się w rok wybudować 5 stadionów? A poza tym, kiedy padła decyzja? w kwietniu?, czyli minęły raptem dwa miesiące, a już się robi w kół tego tyle wrzawy... Ale może w sumie taka rola DZIENNIKARZY, żeby jak najwcześniej pobudzili sumienia prawodawców i polityków. Presja społeczna jednak ma swoją moc ;) w końcu to potencjalni wyborcy, zatem, Karol, do roboty! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Owszem, wiedzieli czego nie ma i dostali rządowe gwarancje, że będzie. Tylko czy oni wiedzą ile warte są rządowe gwarancje w tej części Europy? Nie sądzę. Myślę, że dla wielu Europejczyków Euro 2012 będzie pierwszym prawdziwym zderzeniem z polską rzeczywistością polityczną, administracyjną i urzędniczą niemocą. Z tym "nie da się", o którym miałem napisać po powrocie z Włoch, gdzie "się da".

    Tunel pod XIX-wieczną dzielnicą? Da się.
    Kolejka górska w skale, w środku miasta, na bilet miesięczny? Da się.
    70-metrowa publiczna winda (też w skale, też na miejski bilet) - da się.
    3-poziomowy parking pod zabytkowym parkiem? Da się.
    Wygrodzone ścieżki rowerowe na wąskich śródmiejskich ulicach? Też nie ma problemu.

    A u nas "nie da się" tego, tamtego - i to nawet nie jest kwestia pieniędzy, bo np. Warszawa nie jest w stanie wydać wszystkiego, czym dysponuje. To jest np. kwestia genetycznej niechęci inżyniera ruchu do kontrapasów dla rowerów – po prostu w jego ocenie "się nie da", bo to niebezpieczne. Na całym świecie nie, a w Warszawie tak.

    I tak dalej...

    I teraz przyjadą tu goście z UEFA i zapytają, czemu wciąż nie zaczęła się budowa Baltic Arena w Trójmieście?
    - Bo nie wykupiliśmy działek od właścicieli.
    - A czemu?
    - Bo się nie da...

    Wywłaszczyć komisu przy Marsa się nie da.
    Pozbyć kupców ze stadionu się nie da...

    Wiecznie czegoś się nie da zrobić. I Euro też się w związku z tym zrobić nie da.

    Podkreślę kolejny raz: obym się mylił!

    Decyzja zapadła nie raptem tylko aż dwa miesiące temu! Aż! Dwa miesiące, przez które nie zrobiono właściwie nic. Wciąż nie ma nawet osoby, która opowiada za powodzenie tej operacji, choć jednocześnie niemal każda instytucja powołała już jakiś komitet czy zespół do spraw organizacji Euro. Nawet małe miasteczka je mają. I co z tego? Nic.

    Co robi komitet na Mazowszu? Proszę, komunikat prasowy sprzed kwadransa:

    W czwartek, 5 lipca, odbędzie się posiedzenie Mazowieckiego Komitetu Organizacyjnego Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej EURO 2012. (...) W porządku obrad m. in. głosowanie nad zatwierdzeniem regulaminu oraz przyjęciem uchwały o powołaniu komisji stałych i ich przewodniczących, a także dyskusja o założeniach Komitetu.

    Kwestie merytoryczne? A gdzie tam - regulaminy, stanowiska, stołki, diety - to tak. Ale podjąć jakąś potrzebną decyzję nie ma komu.

    Dwa miesiące kompletnie zmarnowano, jedyne co się wydarzyło, to ogłoszenie konkursu na budowę Stadionu Narodowego, który wszak przygotowano półtora roku wcześniej. Właśnie aresztowano ludzi, którzy to przygotowali. Pewnie słusznie, ale jak to dalej będzie tak się toczyć, to...

    Zresztą polecam uwadze ten wywiad:
    http://www.gazetawyborcza.pl/1,80196,4249363.html

    Ja rozumiem, że regulaminy, komitety - to wszystko jest potrzebne. Że zamówienia publiczne, tak, bo inaczej korupcja... Ale prawdę powiedziawszy obawiam się, że jedyną szansą na Euro jest puszczenie tego na żywioł, nawet za cenę korupcji, którą rozliczy się później. Ale na to nikt oczywiście nie pójdzie (Akurat to UEFA by klepnęła, biorąc pod uwagę jak się kręci te piłkarskie lody).

    Ale jak my się nie wyzwolimy z tej biurokracji, to po prostu nie ma szans, by cokolwiek zrobić w ciągu czterech lat.

    OdpowiedzUsuń

©
Jeśli chcesz wykorzystać jakiś materiał z tej strony, pamiętaj o podaniu źródła.
--
Obrazek Małego Powstańca na deskorolce autorstwa Jerzego Woszczyńskiego wykorzystałem dzięki uprzejmości autora.
--
Szablon: Denim by Darren Delaye.