Radni wepchnęli noblistkę na most
Najpierw przez trzy godziny przekonywali samych siebie, że Maria Skłodowska-Curie wielkim naukowcem była. Potem nazwali jej imieniem most Północny, ignorując wyniki oficjalnych konsultacji. Radni i urzędnicy pokazali, że zdanie warszawiaków nic dla nich nie znaczy.
![]() |
Maria Skłodowska-Curie na plakacie promującym Noc Muzeów 2011 fot. Urząd Miasta |
Warszawiacy już od dawna wiedzą, jak nazywa się most powstający właśnie między Bielanami, a Białołęką. Nazwa Most Północny świetnie się przyjęła i weszła na stałe do języka. Jest i będzie nadal używana, bez względu na to, jak bardzo nadmą się radni i urzędnicy. Ci jednak za nic mają zdanie mieszkańców wyrażone w konsultacjach społecznych i stanowiskach rad obu dzielnic, które połączy przeprawa. Nie interesuje ich też opinia ekspertów z zespołu nazewnictwa.
Za nic mają nawet zdrowy rozsądek. Maria Skłodowska-Curie ma już w Warszawie ulicę, jest patronką Centrum Onkologii i jednej ze szkół. W nieodległym Świerku ma nawet reaktor atomowy, ale to wciąż za mało. Na czwartek zmobilizowano więc biuro promocji miasta, które nie umiało wypromować Skłodowskiej-Curie przez cały poświęcony jej rok, by rozdało radnym materiały i albumy o noblistce oraz zaserwowało nudny wykład, z którego dowiedzieć się można było, że jej mąż zginął pod kołami powozu, a ona sama lubiła jeździć na rowerze.
Opozycja nie omieszkała przy tym wypunktować, że na moście Północnym nie ma ścieżki rowerowej, a PO zapewnić, że ścieżka będzie, ale na tramwajowym. Jedna cięta riposta ścigała się z drugą, argumenty zderzały się z ostrzem ironii, a obrady przerywały salwy śmiechu. Ignorowanie woli warszawiaków odbywało się w raczej zgodnej i w wyśmienitej atmosferze. Nie dostosowali się tylko taksówkarze, którym najwyraźniej wydawało się, że rada miasta zajmuje się poważnymi sprawami.
W walkę o noblistkę zaangażowała się sama Hanna Gronkiewicz-Waltz, która na sesjach pojawia się raczej rzadko. Tym razem przemówiła do radnych osobiście, a wieść kuluarowa niesie, że czwartkowa mobilizacja wzięła się właśnie z jej głębokiego przekonania, że most należy podarować wybitnej Polce nawet wbrew zdaniu mieszkańców.
Można było więc odnieść wrażenie, że cały ten show z noblistką w tle potrzebny był po to, by przekonać samych siebie. I tak po blisko trzech godzinach jałowej debaty radni nadali przeprawie imię Marii Skłodowskiej-Curie. Z mównicy co chwilę padały zapewnienia, jak ważny jest dla nich głos mieszkańców, ale ostatecznie nikt nie przejął się zbytnio wynikami "małej sondki w internecie", jak o oficjalnych konsultacjach społecznych, w których 80 proc. z 7 tysięcy głosujących poprało most Północny wyraziła się przewodnicząca Rady Warszawy.
Lekcję demokracji w praktyce odebrała przy okazji młodzież z liceum imienia noblistki. Choć o tym, że będą na sesji, w ratuszu mówiło się już we środę, to radni zapewniali o spontanicznej wizycie, która miała służyć pokazaniu, jak wygląda praca radnych. Mam nadzieję, że nie zasnęli z nudów i dobrze tę lekcję zapamiętają.
Za nic mają nawet zdrowy rozsądek. Maria Skłodowska-Curie ma już w Warszawie ulicę, jest patronką Centrum Onkologii i jednej ze szkół. W nieodległym Świerku ma nawet reaktor atomowy, ale to wciąż za mało. Na czwartek zmobilizowano więc biuro promocji miasta, które nie umiało wypromować Skłodowskiej-Curie przez cały poświęcony jej rok, by rozdało radnym materiały i albumy o noblistce oraz zaserwowało nudny wykład, z którego dowiedzieć się można było, że jej mąż zginął pod kołami powozu, a ona sama lubiła jeździć na rowerze.
Opozycja nie omieszkała przy tym wypunktować, że na moście Północnym nie ma ścieżki rowerowej, a PO zapewnić, że ścieżka będzie, ale na tramwajowym. Jedna cięta riposta ścigała się z drugą, argumenty zderzały się z ostrzem ironii, a obrady przerywały salwy śmiechu. Ignorowanie woli warszawiaków odbywało się w raczej zgodnej i w wyśmienitej atmosferze. Nie dostosowali się tylko taksówkarze, którym najwyraźniej wydawało się, że rada miasta zajmuje się poważnymi sprawami.
W walkę o noblistkę zaangażowała się sama Hanna Gronkiewicz-Waltz, która na sesjach pojawia się raczej rzadko. Tym razem przemówiła do radnych osobiście, a wieść kuluarowa niesie, że czwartkowa mobilizacja wzięła się właśnie z jej głębokiego przekonania, że most należy podarować wybitnej Polce nawet wbrew zdaniu mieszkańców.
Można było więc odnieść wrażenie, że cały ten show z noblistką w tle potrzebny był po to, by przekonać samych siebie. I tak po blisko trzech godzinach jałowej debaty radni nadali przeprawie imię Marii Skłodowskiej-Curie. Z mównicy co chwilę padały zapewnienia, jak ważny jest dla nich głos mieszkańców, ale ostatecznie nikt nie przejął się zbytnio wynikami "małej sondki w internecie", jak o oficjalnych konsultacjach społecznych, w których 80 proc. z 7 tysięcy głosujących poprało most Północny wyraziła się przewodnicząca Rady Warszawy.
Lekcję demokracji w praktyce odebrała przy okazji młodzież z liceum imienia noblistki. Choć o tym, że będą na sesji, w ratuszu mówiło się już we środę, to radni zapewniali o spontanicznej wizycie, która miała służyć pokazaniu, jak wygląda praca radnych. Mam nadzieję, że nie zasnęli z nudów i dobrze tę lekcję zapamiętają.
Jeśli "konsultacje społeczne" były przeprowadzone metodą sondy internetowej, to też bym zignorował, bo to raczej niewiarygodna metoda.
OdpowiedzUsuńMnie to o tyle nie dziwi, że już na etapie kupców z KDT miasto pięknie pokazało ile im na ludziach zależy. Obiecywali naiwnym gruszki na wierzbie, a po wygranych dzięki nim wyborach pozbyli się "problemu". Tutaj ewidentnie chodzi nie o naukowca światowej sławy, ale o to by PiSowcom pokazać, że są w mniejszości i nie mają nic do gadania. Czyli zwykłe przepychanki na górze.
OdpowiedzUsuńSonda internetowa w XXI wieku powinna być wiarygodnym źródłem informacji. Może na zapadłej wsi niekoniecznie, ale w stolicy kraju, gdzie to własnie aktywni internauci stanowią grupę, która jest zainteresowana kształtem miasta - jak najbardziej.
Tak czy siak lepiej, że to nie był kolejny batalion...
@lavinka
OdpowiedzUsuńSonda internetowa jest, za przeproszeniem, gównianym źródłem informacji. Bo jej wynik zazwyczaj wskazuje nie na to, jaki jest rozkład opinii w ogólnej populacji, tylko jaki jest rozkład opinii w populacji która:
- wiedziała o sondzie,
- czyta medium w którym sondę
- lubi głosować w sondach internetowych
- skrzyknęła znajomych żeby zfaryngulować sondę (http://www.urbandictionary.com/define.php?term=pharyngulate)
- jest sprytniejsza w przełamywaniu zabezpieczeń przez wielokrotnym głosowaniem.
Sonda interetowa pozbawiona jest kompletnie wartości jak narzędzie badania opinii.
Czy ratusz powinien posługiwać się takimi sondami, to osobna sprawa oczywiście. Może powinien zainwestować w porządną platformę do konsultacji społecznych przez internet (z losowaniem reprezentatywnych prób i głosowaniem za pomocą PESEL-u), a może zmienić metodę. Tak czy owak, wybrali sondę i organizując ją podjęli jakieś zobowiązanie. Nie ma dowodów, że ktoś ją zmianipulował. Za to poza jej wynikami, są zgodne z nią opinie rad dzielnic i ekspertów - to też zostało olane.
OdpowiedzUsuńLavinka,
nie wydaje mi się, by tym razem chodziło o PiS. Część PiS poparła wniosek. Moje zdanie? Prywatny upór pani prezydent. Ale to jest tylko moje odczucie.
Sondę internetową da się skonstruować tak, by była wiarygodna. Mnie natomiast dziwi, po cholerę w ogóle bawili się w konsultacje.
OdpowiedzUsuńSondę internetową da się skonstruować tak, by była wiarygodna.
OdpowiedzUsuńAha. LOL
most Północny? niezłe, niezłe.. powiem więcej - takie sobie. "Most Skłodowskiej" - lepsze. We Wrocławiu mamy podobny problem, bajkową, strzelistą przeprawę nazwano... mostem rędzińskim.
OdpowiedzUsuńNadmienię, ze budowla jest jak z władcy pierścieni w krajobrazie skyrim.
http://www.budbazar.pl/pliki/artykuly/443/most.JPG
skąd ten maleńki realizm nazewniczy urągajacy osiągnięciom projektantów, wysiłkowi budowniczych i nakładom podatnika?
Naprawdę, te konstrukcje zasługują na więcej.
W kraju gdzie co druga buda nazywa się salonem a każdy kontener galerią, ludzie mają prawo dostawać wyrzygu od patetycznych nazw.
OdpowiedzUsuń