12 października 2007

Piosenka o sanepidzie

Autor tego wiekopomnego dzieła chce pozostać anonimowy. Cóż, takie czasy. Trzeba wszak przyznać, że pojechał po bandzie.



Czapki z głów! :)

11 października 2007

Wywiad z Vavamuffin

Zrobiliśmy (kolega i ja, nie żebym już o sobie w liczbie mnogiej mówił) wywiad z Gorgiem i Pablopavo z zespołu Vavamuffin. I chyba nawet nam się udał. Na stronie naszego periodyku nie ma go oczywiście, co uniemożliwia łatwy lans. Ale znalazła się dobra dusza, która go zdigitalizowała w formie umożliwiającej lekturę.

To podlinkuję.

A niebawem w sklepach pojawi się nowa płyta, którą mieliśmy okazję przesłuchać. Jest fajna. Nie tak przebojowa, jak pierwsza, ale bardzo miła dla ucha. Będzie się można o tym przekonać pod koniec miesiąca, m.in. na koncercie w warszawskim klubie Palladium, 23 października.


Polska na koksie 2

Z pozoru błahe pytanie "dlaczego dzieje się tak, że dzieje się tak, jak się dzieje?" nabiera w polskich warunkach zupełnie nowego sensu - ledwo człowiek sobie na nie odpowie wydarzenia kolejnych minut przekonują go, że znów się pomylił. Tak więc pewnie myśl moja zdezaktualizuje się szybciej, niż ją opublikuję.

Jeszcze dobrze nie ochłonęliśmy po tym, jak suka wygrała proces sądowy w trybie wyborczym, a tu okazało się, że dołączył do niej samiec o imieniu Pip. Nie inaczej. Wzmocniony tym sposobem marszałek Dorn popełnił zaś z samego rana - na łamach prasy, lecz w ramach płatnych ogłoszeń - list do wykształciuchów, po lekturze którego padło kluczowe pytanie - co oni biorą (i gdzie można to kupić!)?. Mają być kolejne listy - do złodziei, do rozsądnych, do Koryntian...

Z listu apostoła Dorna do Wykształciuchów...

Wieczorem okazało się jednak, że to wszystko mały... Pipuś? Lada dzień pierwszą osobą w kraju może się bowiem okazać szef najsilniejszej agencji rządowej w Polsce, dotychczas działającej w kompletnym przyczajeniu służby specjalnej - główny inspektor sanitarny.

Bo jeśli prawdą jest, że Kwaśniewskiemu grozi kwarantanna (która też ma zresztą dać odpowiedź na pytanie, co on brał) i ludziom, którzy mieli z nim ostatnio styczność, to może się niebawem okazać, że w izolatkach siedzą wszyscy, włącznie z premierem i prezydentem (ten ostatni miał styczność pośrednią, przez tego wcześniejszego, który się z zarażonym filipińskim wirusem zetkną osobiście w studiu telewizyjnym).

Sytuacja robi się poważna. Ale nie na tyle, by nie dało się z niej wybrnąć. Sprawa jest prosta - 21 października trzeba tylko wybrać tych, którzy wydają się chorzy na tę samą chorobę (co nie jest trudne, biorąc pod uwagę, że w Polsce prawie wszyscy zdają się mieć tę filipińską przypadłość, którą były prezydent, o czym pisałem przy okazji poprzedniego ataku wirusa - na kogo byśmy nie zagłosowali, większość wybranych będzie chora). Następnie wywiezie się ich na Wiejską i zamknie wespół na terenie parlamentu razem z suką i Pipem. I wtedy, za radą samego marszałka Dorna, teren trzeba będzie tylko ogrodzić niepostrzeżenie dla trapionych wirusem posłów odwracając ostre zakończenia sztachet do wewnątrz.

Władze przejmie sanepid, a tych będziemy mieć na cztery lata z głowy. Alternatywą jest też wysłanie ich wszystkich do zwolnionego właśnie klasztoru w Kazimierzu Dolnym. Co będzie stał pusty?

I tak sobie dywagowaliśmy do wieczora aż przyszło olśnienie. Wiadomo, co oni biorą! Przecież kilka miesięcy temu aresztowano pracownika kancelarii prezydenta, który wziął był nabył kilo koksu. Słuszna ilość stanowić za pewne miała zapas na całą kadencję, która ni stąd ni zowąd skróciła się o połowę i teraz trzeba to wszystko zeżreć. Siedzą więc po kątach, ładują koks, piszą listy i generalnie wiele by to wyjaśniało...

I nawet się z Kwaśniewskim podzielili, tyle tego mają.

--------------------------------------------{ edit: 12.10.2007, 01:16}--------------------------------------------

Inne wykształciuchy na ten temat:
--------------------------------------------{ edit: 12.10.2007, 13:59}--------------------------------------------

- Co to znaczy PiS?
- Państwowa Inspekcja Sanitarna :)

Danny a sprawa polska

Sport.pl wespół z Ebim Smolarkiem spekulują na temat przyszłości Danny'ego Szeteli - Amerykanina polskiego pochodzenia, który błysnął na mistrzostwach świata do lat 20. Czy zagra w reprezentacji USA, czy w Polskiej?

Na razie Danny zrobił przynajmniej kilka kroków w drugą stronę - w tym dwa na wspomnianych mistrzostwach; strzelił naszej młodzieżówce dwie bramki w sromotnie przegranym meczu z USA.

Szanse na to, że Szetela zagra dla Polski są więc marne, choć z punktu widzenia przepisów, póki nie zagra w "dorosłej" reprezentacji wszystko jest możliwe. Ale przez lata nikt tu o tym nie pomyślał. Podejrzewam wręcz, że osoby decyzyjne w polskiej piłce o istnieniu zawodnika, którym już jakiś czas temu interesowały się kluby z brytyjskiej Premier League dowiedziały się w czasie rzeczonych mistrzostw. Tymczasem Szetela trafił do Hiszpanii i gra w drużynie z Ebim Smolarkiem, który nawiasem mówiąc też kopać piłki w rodzimych stronach się nie nauczył.

Działacze w USA muszą czytać polską prasę - ledwo tu zaczęły sie spekulacje powołali go do kadry. I już raczej nie zgra w naszych barwach. A kto wie - może jeszcze da radę nas upokorzyć na niejednych mistrzostwach? I już widzę, co się teraz zacznie. Komentarze w tonie lekkiej pogardy dla - tego nikt wprost nie powie - zdrajcy będą zwalać winę na PZPN, który w porę nie uświadomił chłopaka na okoliczność jedynie słusznej opcji narodowej.

Było takich przypadków kilka - że wspomnę tylko te najbardziej bolesne, bo dziś grające dla naszego odwiecznego wroga i ciemiężcy, a więc Podolskiego i Klose. Były też próby importowania piłkarzy w ogóle nie mających nic wspólnego z naszym krajem, które skończyły się tak, jak się skończyły. I tu sprawa delikatna, bo łatwo być posądzonym o szowinizm, a nie o to przecież chodzi. Ale w całej tej dyskusji irytuje mnie jedna rzecz. We wschodzących za granica gwiazdach o polskich korzeniach upatruje się nadziei na wyrwanie rodzimej piłki z zapaści i w takim tonie pisze o potencjalnych możliwościach pozyskania gwiazd. Tak, jakby z 40 bez mała milionów na miejscu nie sposób było wybrać kilkunastu umiejących kopać gałę?!

Ja rozumiem - nie chodzi nawet o medialną stronę takiego importu, taka wschodząca gwiazda może przecież podnieść morale całej drużyny. Ale podniecanie się perspektywą pozyskania takiego gracza jawi mi się jako rzecz raczej smutna, bo wynikająca w gruncie rzeczy z kompletnej niemożności zorganizowania prawdziwej piłki w Polsce.

A to nie koniec upokorzeń - czekać tylko można na sytuację, gdy dziecko imigrantów z mojego rocznika w wieku lat 12 zasili młodzieżówkę klubu z Wysp, by w wieku lat 18 mieć dylemat - wracać do Polski czy też dać się naturalizować Brytyjczykom? Bo jakoś nie wierzę, że w Polsce nie ma talentów piłkarskich - czego zaś nie ma na pewno, to oczywiście zaplecza, szkolenia, myśli trenerskiej (za wyjątkiem myśli niemiłej pod adresem pewnego starszego pana z Holandii, który pokazał, że można, jak się ma myśli inne).

I cóż można dodać? Można tylko zakończyć rytualnym już niemal życzeniem, że może Euro 2012 przyniesie - wśród innych korzyści - zmianę i na tym polu. I nie będzie trzeba się martwić o to, że jakiś chłopak z polskimi korzeniami chce grać dla USA - sami przyjadą tu trenować.

Tylko że sam nie wierzę w to, co piszę.


--------------------------------------------{ edit: 12.10.2007, 08:51}--------------------------------------------

Nie koniec na Dannym - jak się okazuje podobne sytuacje spotykają chłopaków, którzy mieszkają, grają i strzelają bramki w Polsce. Trafiło na Dawida Jarkę. I choć prawdą jest, że PZPN kolejny raz daje ciała, to wtręt o podejściu patriotycznym jest dokładnie tym, czego nie chciałem przeczytać. Z tym że tu sprawa jest prostsza, bo szybką decyzję może podjąć Beenhakker. Ale on już z kolei pokazał, że umie sobie radzić z presją 20 milionów trenerów i nikt go do powołania Jarki nie zmusi.

04 października 2007

Best Openning Credits

Spore poruszenie wśród internautów wywołała publikacja pierwszych minut filmu sensacyjnego "The Kingdome". I słusznie, bo to jedna z najlepszych czołówek filmowych, jakie znam. Na razie nie znalazłem wersji embedowalnej, więc posłużę się klasycznym linkiem - warto kliknąć i poświęcić trzy minuty.

Sieć idzie za ciosem - na przykład Bartosz Węglarczyk przypomniał inną świetną czołówkę:



Co z kolei zmobilizowało mnie do odszukania "napisów", które - co przyznaję po ich odświeżeniu - w kinie zrobiły znacznie większe wrażenie (choć bynajmniej nie chodzi o efekty specjalne):



Wywlekanie klasycznych napisów z "Gwiezdnych wojen" byłoby nudne, z Bondów, które w tym względzie stanowią klasę same w sobie, wybrałem tylko dwie i to dość nowe:



Nawiasem mówiąc to chyba jeden z niewielu bondowych elementów, które zachowano w tym filmie - łamie on chyba wszystkie inne schematy tej serii, co ewentualnie zasługiwałoby na osobną notkę, gdyby nie to, że to już trochę stary film ;)


Fajne - ale klip do tej piosenki był fajniejszy:



Nie może tu zabraknąć także parodii bondowych czołówek z filmu "Spy hard" w wykonaniu niezastąpionego Weird Al Yankovica:



Zachęcam do przypominania innych udanych czołówek :)

02 października 2007

Popkultura historyczna 3 (ponownie Katyń)

Ktoś pytał ostatnio w jakimś szerszym gronie, czy "Katyń" pobije rodzimy rekord frekwencji. Decyzją ministra obrony narodowej - pobije!
Każdy żołnierz wojska polskiego obejrzy film Andrzeja Wajdy "Katyń". Decyzję w tej sprawie podjął już minister obrony narodowej Aleksander Szczygło.
Źródło: PAP

Po raz pierwszy od bardzo dawna polskie wojsko pobije jakiegoś przeciwnika. Współczuję tylko widzom, którzy trafią na seans ze szwejkami. - Miejmy nadzieję, że żaden polski żołnierz nie wystąpi w sequelu - dodał przez ramię kolega.

29 września 2007

Fifa 08: szybciej, trudniej, fajniej

Letnie okno transferowe zamknięte, ruszyła decydująca faza Ligi Mistrzów, a w krajowych ligach zaczęła się walka o mistrzostwo. Trwają też eliminacje do mistrzostw Europy. A w sklepach jest już "Fifa 08" - czyli wszystko to w jednej grze, na domowym komputerze lub konsoli. Czym różni się od poprzedniej edycji?



Od razu zastrzegam, że porównuję wersje na PC, bo tylko do tej platformy mam dostęp. Dodam też, że F08 to dopiero druga gra z tej serii, w którą gram pasjami. F07 była dla mnie odkryciem rewolucyjnym, chyba dlatego, że po raz pierwszy grałem padem, a nie klawiaturą - właśnie sterowanie zrażało mnie wcześniej do gier tego typu.

Pierwsza rzecz, na którą zwróciłem uwagę w nowej edycji, to właśnie nowe sterowanie (zakładka filmy). Zmieniła się przede wszystkim koncepcja bronienia się przed atakami przeciwnika. Pressing jest mniej efektywny, trzeba dobrze wyczuć moment na interwencję, by nie faulować, odebrać piłkę i jeszcze zdołać ją opanować, a nie kopnąć wprost do kolejnego rywala. Koledzy z drużyny zostają bowiem w tyle, a błąd oznacza otwartą drogą do własnej bramki.

Na szczęście jest nowy bramkarz; skuteczniejszy, szybszy, lepszy i - jeśli wybrać taką opcję - ręcznie sterowany. Trzeba refleksu i wyrobienia nowych odruchów, widać jednak na pierwszy rzut oka, że nowa obrona jest bardziej realistyczna i - po opanowaniu - może być skuteczniejsza. Przestawienie się nie jest jednak łatwe (choć gdy po kilku meczach odpaliłem Fo7 widać pierwsze efekty). A że wybierać można między kilkoma trybami, które różnią się stopniem kontroli nad tym, co robi a zawodnicy, gra robi się dużo bardziej złożona. A przez to trudniejsza i - oczywiście - ciekawsza. Mimo, że na razie gram po omacku, te zmiany wydają się sensowne.

Sterowanie atakiem zmieniło sie mniej, choć i tu można teraz grać dokładniej i bardziej precyzyjnie - za to obrona komputerowego przeciwnika jest inteligentniejsza i skuteczniejsza. Nie da się już tak łatwo przedrzeć przez linię defensywy jednym zawodnikiem, trudniej uderzyć z dystansu, a czekanie na partnerów też nie jest proste, bo obrońcy skutecznie odbierają piłkę, gdy tylko się zwolni. Tylko najlepsi sprinterzy są w stanie dojść do sytuacji sam na sam, ale czeka ich jeszcze pokonanie lepszego niż wcześniej bramkarza.

Nie miałem jeszcze okazji grać w multiplayera, nie jestem też specem od oceny trybów sieciowych, menedżerskich, a tu doszedł jeszcze tryb kariery indywidualnego zawodnika. Do szczęścia wystarcza mi, że mogę rozegrać sezon w jednej ze światowych lig - prawdziwymi klubami i prawdziwymi zawodnikami. Odwiecznego konfliktu między fanami Pro Evolution Soccer (które nie ma wszystkich licencji) i Fify to nie rozstrzyga, ale dla mnie jest kluczowym argumentem. Do tego dochodzi komentarz Szaranowicza i Szpakowskiego, którzy, mówcie co chcecie, są obowiązkowym elementem zjawiska, która nazywa się piłka nożna. Pisałem o tym jeszcze na starym blogu ilustrując to stosownym filmem, do którego zawsze warto wrócić:



Powiedzcie, że nie ;-P

Komentarz został rozbudowany, bardziej spersonalizowany (gwiazdy, także Ebi Smolarek, mają własne komentarze gdy strzelą bądź spudłują), choć niestety kilka tekstów znanych z F07 się powtarza. Szkoda, że nie nagrano wszystkiego od nowa. Nie zobaczymy też wielu nowych stadionów (choć wszystkie wyglądają lepiej) ani cieszynek. Ale są miłe niespodzianki, jak bramkarze wbiegający w pole karne przeciwnika przy rzutach rożnych w końcowych sekundach meczu (oprócz samej gry, jest też stosowna animacja).

Bardziej zindywidualizowane jest podejście do najważniejszych drużyn - mają własne ustawienia, bliższe realiom od typowych 4-4-2 itp. Wciąż jednak brakuje realizmu w turniejowych scenariuszach - zawodnicy nie mają długotrwałych kontuzji, nic poza kartkami nie może pozbawić gracza możliwości wystawienia najsilniejszego składu. Szkoda, bo w efekcie nie ma potrzeby, by sięgać po rezerwy. Dziwi też brak Ligi mistrzów i Pucharu UEFA wśród zdefiniowanych turniejów i kilka podobnych drobnych różnic w stosunku do poprzedniej edycji. Są za to nowe ligi (np. Czeska) i nowe reprezentacje (np. Czechy, Holandia), których brak w poprzedniej edycji był sporym zawodem. Fajną nowością jest też łatwe eksportowanie powtórek do pliku WMV.

Jeśli chodzi o wymagania sprzętowe, to różnica jest tylko w miejscu na twardym dysku - bogatsza gra zajmuje go prawie dwa razy więcej od poprzedniej edycji. Zbliżone wymagania oznaczają jedno - graficznie F08 nie jest zdecydowanym krokiem naprzód, choć trzeba powiedzieć, że fizyka została podciągnięta, szczególnie jeśli chodzi o piłkę. Zawodnicy nadal ruszają się schematycznie, ale rzadziej "przenikają" przez siebie nawzajem. W efekcie nie można oddać strzału kopiąc przez obrońcę, za to łatwiej jest wywalczyć karnego potykając się o jego nogę. Poprawiono "sędziowanie" - szczególnie spalone traktowane są bardziej realistycznie. W poprzedniej edycji "odgwizdywano" czasem zagrania, które nijak nie wyglądały na spalone, a moja prywatna teoria mówi, że spalony jest tak skomplikowanym i zarazem uznaniowym przepisem, że żaden komputer nigdy nie będzie go umiał prawidłowo odgwizdać :)

Ogólne wrażenie jest więc takie, że Fifa o8 to dopracowana, ostateczna wersja gry, dla której Fifa 07 była - skądinąd świetną - przygrywką.

Fifa 08
PC, Xbox 360, Wii, PS3
EA Sports, 2007
Oficjalna strona gry
Pobierz demo [479 MB]

28 września 2007

Szkiełko i oko

Kilkugodzinna przerwa w dostępie do bloga spowodowana była pracami konstrukcyjnymi - zmieniałem layout. Kolorystyka jest funkcją kolorów zdjęcia, a zdjęcie wariacją na temat poprzedniego obrazka (za pomoc w obróbce dziękuję JM).

Od zmiany wyglądu ważniejsze jest to, że teraz notki mają 800 pixeli szerokości, a to pozwala normalnie wstawiać zdjęcia i filmy. Do tej pory za każdym razem musiałem to proporcjonalnie zmniejszać embedowane bajery, jako choćby ostatnie zdjęcia z wakacji (które też przy okazji poprawiłem i już mają sensowny rozmiar).

Poza tym dodałem sporo nowych linków i kategorii. Jeszcze będę to na pewno porządkował i uzupełniał, ale kilka nowych fajnych rzeczy już tam trafiło. Polecam uwadze. No i czekam na krytyczne oceny nowego wyglądu - sam nie wiem, czy to się będzie dobrze czytać i oglądać.

Tak czy inaczej miło mi się zrobiło, gdy w czasie przebudowy kilka osób innymi kanałami dobijało się z pytaniem, co się stało z blogiem :)

--------------------------------------------{ edit: 28.09.2007, 14:55 }--------------------------------------------

PS: Autorem prawej części zdjęcia jest Jabbur - także dziękuję.

--------------------------------------------{ edit: 30.09.2007, 22:14}--------------------------------------------


PS2: A lewej - Ruda. Się okazało. Też dziękuję. Bardzo :)

25 września 2007

Świętoszki

Nie bronię Kwaśniewskiego - jego nie pierwszy przecież występ publiczny w stanie wskazującym na spożycie jest absolutnie kompromitujący. Ale nie mniejsze obrzydzenie czuję, gdy słucham tych wszystkich potępiających go świętoszków.

Lekarze operują nawaleni. Kierowcy po pijaku jeżdżą autokarami. Piją policjanci na i po służbie. Wystarczy pół godziny po końcu zmiany przejechać się autobusem spod dowolnego zakładu przemysłowego lub o godzinie 6 rano w mroźny poranek zobaczyć warszawskie rondo Starzyńskiego, gdzie wokół budek z piwem rzadko kiedy można znaleźć wolne miejsce. Wejść do dowolnego pubu, klubu lub kilka godzin później do nocnego autobusu. Albo po prostu samemu wspomnieć, co działo się w czasach studiów czy nawet liceum. Wystarczy popatrzeć ile osób w biurze leczy codziennie kaca, nim się weźmie do roboty, by zrozumieć, że były prezydent od narodu swego się nie odrodził, że wszyscyśmy z jednego szynela...

Hipokryzja brzydzi bardziej niż kolejny drobny pijaczek.

24 września 2007

Popkultura historyczna 2 (Halo 3)

Tak się jakoś składa, że notki układają mi się w cykle. Po "Bohaterach tygodnia" przyszedł czas na rozprawienie się z tematem historii w wydaniu pop. Kolejnego pretekstu dostarcza właśnie kampania promocyjna gry "Halo 3".

Trudno powiedzieć, z ilu dokładnie elementów się ona składa - widziano np. ludzi, którzy pod sklepami nawoływali, by uwierzyć. "Uwierz" to główne hasło promujące grę, która sama w sobie nie jest szczególnie oryginalna. Rzecz dzieje się w przyszłości i opowiada o walce Ziemian
z kosmitami.



Na stronie gry podziwiać można wirtualny pomnik bohaterów wojny, którą przyjdzie nam stoczyć za pięć wieków - gigantyczną "stopklatkę" z pola walki:


a w sieci filmy o tym, jak powstawał monument:


W telewizji można zobaczyć wspomnienia weteranów:


A od kilku dni polem promocji stały się ulice miast, także polskich (wiem o Krakowie i o Warszawie). Na ścianach kamienic i przejść podziemnych pojawiły się udające marmur tablice, a na nich napis:


Moja pierwsza reakcja? Byłem poruszony tablicami i filmami, bo rzecz zrobiona jest niezwykle wiarygodnie. Weterani Powstania Warszawskiego, z którymi miałem okazję rozmawiać, bardzo podobnie reagują, gdy dziś przychodzi im oglądać niemiecką broń, np. w czasie widowisk historycznych. I bardzo często podkreślają, jak wiele wart był wtedy jeden pistolet. Więcej, niż życie.

Czy po takie skojarzenia wolno sięgać w reklamie gry, w której, powiedzmy to sobie szczerze, trudno doszukiwać się szczególnej wartości, nazwijmy umownie, edukacyjnej? To czysta rozrywka. I początkowo nie dorabiałem do tej kampanii żadnej ideologii, choć pomysł od razu poruszył tę strunę, w którą celował. Usłyszałem jednak kilka głosów krytycznych i przy porannej kawie z kolegą dokonaliśmy rozbioru tego pomysłu.

Zgoda, szczególnie w Warszawie takie tablice mogą budzić kontrowersje. Skojarzenie jest oczywiste, choć nie podejrzewam, by to właśnie ono przyświecało autorom ogólnoświatowej kampanii. A gdyby nawet? Xbox to produkt adresowany przede wszystkim do ludzi młodych i bardzo młodych - i jeśli uznamy, że autorzy wśród takich osób szukali tych skojarzeń, to chyba dobry znak? Przecież marketing to chłodna kalkulacja - grunt musiał być podatny. Ale bardziej prawdopodobne jest, że próbowali zagrać na sprawach uniwersalnych i warszawskie skojarzenia wyszły im mimochodem (choć chciałbym wiedzieć, czy wiszą też w Londynie, Dreźnie i Hiroszimie). Nie wpadajmy więc w paranoję, nie pomstujmy - raczej zastanówmy się czy na fali tych uniwersalnych skojarzeń nie powinniśmy z pomocą gier (lub raczej filmów) opowiadać o naszej historii - ciągle do tego wracam, bo nie mogę przeboleć, że taki film nie powstał. Całkiem niedawno przeczytałem - po raz pierwszy na raz, od deski do deski, a nie we fragmentach - "Kuriera z Warszawy" czyli wspomnienia Jana Nowka Jeziorańskiego i wciąż powtarzam, że jest to gotowy wręcz scenariusz, przy którym chowa się każdy film o Bournie lub Bondzie. Zresztą film na podstawie "Halo" ma powstać film - pierwsze przymiarki też robią wrażenie:


A wracając do samej kampanii. Podoba mi się, gdy w miejskiej przestrzeni dzieją się rzeczy, które wyrywają z codziennej rutyny i to bez względu, czy są to działania artystyczne (jak Palma czy Dotleniacz Joanny Rajkowskiej, by przykładów nie szukać daleko - te akurat wywołały bardzo ostre i bardzo różnorodne reakcje), "partyzanckie" (jak graffiti czy vlepki - oczywiście w pewnych granicach), czy też właśnie reklamowe. Wiem, że pisząc o tym niejako realizuję strategię marketingową twórców gry, którzy pewnie na to właśnie liczą (Jak zrobimy tablice, to Roody na pewno skomentuje na blogu - huehue), ale jeśli nawet jeden nastoletni łepek skojarzy sobie te tablice z tymi prawdziwymi, to jakiś pożytek z tego będzie. Już samo to, że o tych elementach się dyskutuje, jest pożyteczne, jeden na iluś wyrobi sobie może namiastkę własnego zdania i to na koszt producenta gier, a nie państwa płacącego za znacznie nudniejszą billboardową kampanię uczącą patriotyzmu.

Oczywiście nie chciałbym, by rzeczy takie jak Powstanie Warszawskie, zostały rozmienione na drobne, a granica jest nawet nie tyle cienka, co po prostu trudna do wyznaczenia - dla jednych przesadą są już historyczne widowiska, dla innych formą oddawania szacunku może być paintballowa zabawa w Polaków i Niemców. Koncert hip-hopowy w muzeum wywołał zgorszenie z racji kilku mocnych słów ze sceny - a zespół Lao Che też nie przebierając w słowach, potrafił wręcz wzbudzić w widzach emocje, których sami się po sobie nie spodziewają.

Dla mnie zagrywka producentów gry jest do zaakceptowania, przetrawiam ją na swój sposób zerkając chwilę później na tablicę upamiętniającą prawdziwe wydarzenia, a dla innych może być obraźliwa. Najgorsi są ci, którzy przejdą obojętnie.

------------------------{ linki }------------------------
--------------------------------------------{ edit: 28.09.2007, 13:53 }--------------------------------------------

©
Jeśli chcesz wykorzystać jakiś materiał z tej strony, pamiętaj o podaniu źródła.
--
Obrazek Małego Powstańca na deskorolce autorstwa Jerzego Woszczyńskiego wykorzystałem dzięki uprzejmości autora.
--
Szablon: Denim by Darren Delaye.