27 listopada 2008

Internet nie zwalnia, ja trochę tak

Pisałem kilka dni temu o tym, że muszę trochę ograniczyć sieciową aktywność. Robiłem to m.in. po to, żeby zrobić miejsce na last.fm. A dwudniowe zwolnienie pozwoliło mi to miejsce wykorzystać.

Pierwsze kroki były trudne. Od czasu, gdy pojawiły się serwisy tego typu (ja np. kilka lat temu testowałem Pandorę) cała idea obrosła wieloma nowymi rozwiązaniami. Musiałem zasięgnąć języka na blipie i wśród znajomych. Efekty są zadowalające. Strasznego smaku narobiła mi myśl o synchronizacji statystyk z przenośnym odtwarzaczem, ale ta radość będzie musiała jeszcze zaczekać. Szkoda o tyle, że muzyki słucham głównie w drodze i bez tego cała statystyka jest trochę niereprezentatywna. No ale nie tylko o to w tym wszystkim chodzi - mi zależy przede wszystkim na wyszukaniu nowych wykonawców. Tak czy owak po prawej stronie można obserwować moje poczynania.

Natomiast ogarnięcie tego, do czego służy ściągnięty ze strony soft i jak się ma to, czego słucham z dysku do tego, co się pokazuje w moim profilu - to zajęło mi dłuższą chwilę. W pierwszej czułem się zagubiony. Podobnie, jak cały czas czuję się na fejsbuku, który jest dla mnie potokiem nieuporządkowanych komunikatów oraz zestawem dziwnych aplikacji, do których co i raz ktoś mnie zaprasza. Umiem odczytać tam wiadomości, które do mnie trafiają, ale pomimo przyjaznego, oszczędnego dizajnu całość mnie raczej zniechęca. Nie ogarniam.

Co z kolei uświadomiło mi, że cała ta internetowo-webdwazerowa rzeczywistość zmienia się cholernie szybko. Pierwszy raz poczułem, że za nią nie nadążam. Nie to, żebym z tego powodu cierpiał - i tak muszę się ograniczyć. Ale to uczucie jest niepokojące. I mocno kojarzy mi się z toczącą się właśnie na łamach Gazety Wyborczej debatą o starości. Poczułem się trochę jak pan Mirek ;)

2 komentarze:

  1. Roody, no co Ty, przeca ja jestem po 30tce i jakoś mi się udaje nadążyć :) A jak czegoś nie wiem to się pytam. Że czasem wyjdę na idiotkę? Trudno. Przynajmniej potem jestem mądrzejsza. W web2.0 nie da się wszystkiego ogarnąć. Do Last.fm tak jak do czytnika rss namawiało mnie wieleo sób a przecież minęło sporo czasu zanim się nań zdecydowałam. To nie jest kwestia nadążania za siecią, ale powolnego wrażania się w możliwości jakie daje. Wszystko zależy od indywidualnych potrzeb. Kiedyś myślałam,że te kilka ulubonych płyt czy mp3 mi wystarczy. A teraz okazuje się,że w ogóle ich nie potrzebuję :) Fakt, nie słucham muzyki po drodze. Ale odkryłam tyle zespołów przez kilka miesięcy ile nie udało mi się chyba przez całe życie.
    A poza tym z tym "panem Mirkie"... moja babcia nauczyła się obsługiwać komputer mając 60lat. Po prostu stosowała tę samą metodę. Koniec języka za przewodnika. Pytała się nas , wnucząt albo innych co się na komputerach znali. Mać moja tez miała na początku problemy z nowym modelem komórki, bo Ericsony jak wiesz, proste w obsłudze nie są - ale od czego jest instrukcja? Poza tym w porównaniu do komputera obsługa komórki nie jest trudna. Wszystko zależy od człowieka. Ty wszedłeś na blipa, spytałeś się i już wiesz. Jak ktoś przez ostatnie 20 lat nie zadawał pytań to teraz ma sporo do narobienia i tyle.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale problem nie w tym, gdzie znaleźć pomoc, tylko że w ogóle trzeba. I nie, że w ogóle - w końcu niejednej związanej z komputerem rzeczy uczyłem się od znajomych - tylko że akurat w tej działce.

    Ale też nie dramatyzujmy. Wpis był trochę zbyt alarmistyczny ;)

    OdpowiedzUsuń

©
Jeśli chcesz wykorzystać jakiś materiał z tej strony, pamiętaj o podaniu źródła.
--
Obrazek Małego Powstańca na deskorolce autorstwa Jerzego Woszczyńskiego wykorzystałem dzięki uprzejmości autora.
--
Szablon: Denim by Darren Delaye.