04 kwietnia 2009

Matrix

Wchodzę jakiegoś bloga. Piszę komentarz. Patrzę, a tam - bez żadnego logowania - pojawia się mój podpis, e-mail, adres strony i... awatar. Nie wiem jak, nie wiem skąd. Co więcej, jest nawet link do mojego profilu, na którym widać moje komentarze zebrane przez coś, co nazywa się disqus.com. Z adnotacją, że jestem niezarejestrowany. Skąd więc mnie zna? Skąd zassało mój awatar? Co zrobi, jak go zmienię? Skasuje, jak GoldenLine (usunęli mi ten mangowy obrazek z profilu bez wyjaśnienia i odpowiedzi na maila).

Na tym nie koniec. Jeszcze nie zdążyłem dobrze ochłonąć, nie mówiąc o szukaniu odpowiedzi, a tu... z pomocą przyszedł Google Reader. A raczej - za pośrednictwem readera - Marcin Jagodziński, który właśnie napisał o zaściankowości polskiej sieci linkując przy okazji do wyjaśnienia tajemnicy disqus.com.

Internet mnie dziś przeraził.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

©
Jeśli chcesz wykorzystać jakiś materiał z tej strony, pamiętaj o podaniu źródła.
--
Obrazek Małego Powstańca na deskorolce autorstwa Jerzego Woszczyńskiego wykorzystałem dzięki uprzejmości autora.
--
Szablon: Denim by Darren Delaye.