02 października 2010

Warszawa w budowie 2: Konserwator kontratakuje

Jeśli macie chwilę czasu, to koniecznie zajrzyjcie na stację Warszawa - Powiśle. W przejściu podziemnym pojawiło się nowe graffiti. Przy okazji miejsce miało pewne archeologiczne odkrycie.

fot. roody102.pl
Na wyczyszczonej, pomalowanej na biało ścianie można zobaczyć jeden ze szkiców Arseniusza Romanowicza - jedną z koncepcji dworca Centralnego. W górnym pawilonie jest więcej ciekawych zdjęć i rysunków, które nawet sceptyków przekonają, że linia średnicowa warta jest ochrony, a Centralny może wyglądać wspaniale. Zresztą od strony al. Jerozolimskich, tam gdzie jego elewacja została już oczyszczona, też już to widać.

O liftingu dworca mówiła wczoraj w kawiarni Warszawa Powiśle Barbara Jezierska, mazowiecka wojewódzka konserwator zabytków, o której ostatnio głośno było dlatego, że wojewoda próbował ją odwołać. Nie zgodziło się na to ministerstwo kultury. Jezierska tłumaczyła, że nie wpisała dworca Centralnego do rejestru, by dać kolejarzom szansę na lifting. Obostrzenia konserwatorskie mocno pogmatwałyby już i tak z trudem realizowane plany PKP. Nie wykluczyła jednak, że w przyszłości taki wpis będzie potrzebny. To zapowiedź sporu, który z pewnością wybuchnie po Euro 2012, jeśli PKP rzeczywiście zdecyduje się na budowę nowego dworca.

Z tego samego powodu do rejestru nie trafiła na razie Rotunda. Jezierska powiedziała, że PKO odstąpiło od planu jej rozebrania i zastąpienia wyrobem rotundopodobnym, więc budynku chronić wpisem nie trzeba. A bez niego remont będzie łatwiejszy i bank będzie miał większą swobodę w jego nowym zagospodarowaniu. Obyśmy tylko nie obudzili się z ręką wiadomo gdzie. Jezierska odniosła się pośrednio i do tej perspektywy, przypominając kilka razy, że wpis do rejestru zabytków nie jest ani dobrą, ani właściwą formą ochrony tych zagrożonych rozwaleniem - do tego powinny służyć miejscowe plany zagospodarowania.

fot. roody102.pl
Innym echem sporu między konserwator, a wojewodą będą kontrole w urzędzie konserwatora stołecznego. - Wojewoda zarzucił mi, że kontroli nie było. Więc będą - tłumaczyła krótko Jezierska. I zapowiedziała, że uważnie przyjrzy się np. sprawie niszczejących kamienic przy Foksal 13 i 15 (inwestor od kilku lat nie może uzyskać zgody na swój projekt rewitalizacji, niezgodny z doktryną konserwatorską zdaniem jednych, ale słuszny i wart dopuszczenia zdaniem innych) czy Hali na Koszykach (rozebranej kilka lat temu w celu konserwacji i do dziś nie odtworzonej, której konstrukcja niszczeje gdzieś pod Warszawą). Wzajemna niechęć Barbary Jezierskiej i Ewy Nekandy-Trepki przechodzi więc powoli w otwarty, urzędniczy konflikt. I może wcale nie jest to zła wiadomość - sprawom ochrony warszawskich zabytków z pewnością dobrze zrobi trochę szumu i większego zainteresowania.

To się zresztą już dzieje. Nie przypadkiem na wykład Jezierskiej przyszła wczoraj ponad setka ludzi. Mimo chłodu i siąpiącego deszczu, pod ogromnym, okrągłym dachem dolnego pawilonu stacji Warszawa Powiśle z uwagą słuchali tego, co mówiła urzędniczka, do niedawna kompletnie anonimowa. Rzecz niecodzienna.

Zastanawiam się, czy to efekt konfliktu z wojewodą, czy siła marki "Warszawy w budowie"? O tej ostatniej  będzie się można przekonać w najbliższych dniach - choćby dziś wieczorem. W parku Świętokrzyskim akcja Moon Ride - warto przyjechać na rowerze, bo siła w nogach będzie tam dziś potrzebna, by akcja się udała.

Z kolei jutro warto wrócić na stację Powiśle. Wieczorem wykład o nowatorskich na owe czasy konstrukcjach dachów stacji linii średnicowej, a wcześniej wycieczka z Hubertem Trammerem, który o linii średnicowej pisze właśnie doktorat. Nie ma już miejsc, ale dzięki wydrukowanemu przez Muzeum Sztuki Nowoczesnej przewodnikowi, który pewnie będzie jeszcze można znaleźć na stacji, można wycieczkę zrobić samemu.

Warto tam zajrzeć jeszcze z jednego powodu - w przejściu podziemnym między peronami dokonano właśnie odkrycia - pod warstwami farby nakładanej tam przez lata raz przez grafficiarzy, raz przez kolejarzy była subtelna mozaika o wzorze z koszuli non-iron. Nie sądzę, by biała ściana przetrwała dłużej niż kilka dni, więc trzeba się spieszyć, by dostrzec ulotny urok tego odkrycia.

fot. Bartek Stawiarski, MSN

2 komentarze:

  1. khmmm - naprawdę to takie 'archeologiczne' odkrycie te czaren kafelki ? Odmycie z burdu to już archeologi ? One są widoczne i pod tymi bazgrołami naściennymi. To że odczyszczone je z okazji festiwalu/wystawy i przywrócono normalny, biały kolor to fajna sprawa.

    No i łącznika między peronami na pewno przejściem podziemnym bym nie nazwał.

    Sama dyskusja była jako tako ciekawa, ale spacer po stacjach linii średnicowej był bombowy - dobrze, że muzeum zdecydowało się zwiększyć pulę miejsc. Pan Hubert Trammerem opowiadał naprawdę ciekawe. A i jeszcze jedna poprawka - on pisze doktorat o Arseniuszu Romanowiczu jako takim, a nie o średnicówce.

    OdpowiedzUsuń
  2. No dobrze, "archeologia" powinna być w cudzysłowie. Te kwadraciki widać, jak się wie, że tam są. Ale z tym przejściem podziemnym, to się zwyczajnie czepiasz :p

    OdpowiedzUsuń

©
Jeśli chcesz wykorzystać jakiś materiał z tej strony, pamiętaj o podaniu źródła.
--
Obrazek Małego Powstańca na deskorolce autorstwa Jerzego Woszczyńskiego wykorzystałem dzięki uprzejmości autora.
--
Szablon: Denim by Darren Delaye.